Pandemia koronawirusa wpłynęła na terminy urlopów. Co do zasady to pracownik sam wybiera, kiedy chce wypoczywać, oczywiście w uzgodnieniu z pracodawcą. Ten może jednak nie zgodzić się na proponowany termin, jeśli nieobecność pracownika w tym okresie zakłóciłaby pracę firmy. Może również przerwać zatrudnionemu urlop, o ile nastąpiły szczególne okoliczności nieprzewidziane wcześniej. W takiej sytuacji pracodawca ma jednak obowiązek zwrócić pracownikowi poniesione koszty. Jeśli ten odmówi powrotu z urlopu, w skrajnych przypadkach może zostać zwolniony dyscyplinarnie.
– Zazwyczaj plany urlopów są uzgadniane na początku roku kalendarzowego, czyli harmonogramy urlopów poszczególnych pracowników obowiązują od stycznia. Pracodawca może jednak odmówić pracownikom urlopu, który został już zaplanowany na początku roku, z uwagi na. szczególne potrzeby firmy, wtedy, kiedy nieobecność zatrudnionego w zakładzie pracy spowoduje poważne zakłócenia toku pracy – przypomina w rozmowie z agencją Newseria Biznes Ewelina Kozłowska-Kowalczuk, radca prawny z Kancelarii Kopeć Zaborowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
W obliczu pandemii, a co za tym idzie – wstrzymania działalności części firm na kilka tygodni albo miesięcy, niektórzy pracodawcy zdecydowali się wysłać pracowników na urlop. Dotyczyło to przede wszystkim zaległych dni urlopowych niewykorzystanych w 2019 roku. W części firm koronawirus pokrzyżował plany urlopów, na które pracodawca wyraził zgodę jeszcze przed wybuchem pandemii.
– Jeśli pracodawca stwierdzi, że ma w danym momencie możliwość pozyskania lukratywnego kontraktu i potrzebuje więcej rąk do pracy, nawet jeśli udzielił już zgody na wolne i jest to w harmonogramie, może pracownikowi tego odmówić. Pracownik powinien się do tego dostosować, bo jest to polecenie pracodawcy – wskazuje Ewelina Kozłowska-Kowalczuk.
Choć teoretycznie to pracownik sam decyduje o terminie urlopu po jego uzgodnieniu z pracodawcą, to pracodawca może odmówić udzielenia wolnych dni w danym czasie. Powinien jednocześnie ustalić wspólnie z pracownikiem inny termin dogodny dla obu stron.
– Przykładowo, jeżeli główna księgowa zaplanowałaby w styczniu urlop na lipiec i sierpień, a pracodawca przed jej urlopem dowie się, że będzie wówczas kontrola w firmie, to wówczas ma prawo wstrzymać swoją zgodę, ponieważ ta osoba odpowiada za sprawy dotyczące finansów i kadrowo-księgowe w spółce – tłumaczy radca prawny z Kancelarii Kopeć Zaborowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Pracodawca może też odwołać pracownika z urlopu, który już trwa, jednak tylko w wyjątkowych sytuacjach, nieprzewidzianych w chwili rozpoczynania urlopu.
– Należy podkreślić, że musi być to konieczna obecność w pracy tego indywidualnego pracownika. Nie może być takiej sytuacji, że jesteśmy w stanie zastąpić go kimś innym – zaznacza Ewelina Kozłowska-Kowalczuk.
Pracownik nie może odmówić powrotu, bo co do zasady jest to polecenie służbowe. Gdy firma odwoła zatrudnionego z urlopu lub odmawia urlopu w ostatniej chwili, powinna mu zwrócić poniesione w związku z tym wydatki, np. na zakwaterowanie, przejazdy, bilety lotnicze lub zakupione wycieczki w biurze podróży.
– Co ważne, jeżeli pracownik jednak zdecydowałby, że nie powróci z urlopu, to nie wykonuje on wówczas polecenia służbowego i pracodawca ma do dyspozycji pewnego rodzaju narzędzia, na które zezwala mu prawo. W sytuacjach skrajnych, które odbijają się na działalności gospodarczej pracodawcy, zwolnienie dyscyplinarne jest jak najbardziej usprawiedliwione – przypomina prawniczka.
Istotne jest jednak, by informacja o odwołaniu z urlopu dotarła do pracownika – powinien odebrać maila lub telefon. Pracownicy wyższego szczebla, jeśli przed wyjazdem zobowiązali się do odbierania telefonów lub przykładowo realizują ważny projekt, a nie można się z nimi skontaktować, muszą liczyć się z konsekwencjami.
– Jako pracownicy nie jesteśmy zobligowani do tego, żeby posiadać komórki służbowe w trakcie wyjazdów czy korzystać ze służbowej skrzynki pocztowej. Jeśli nie uzgodnimy takich sytuacji z pracodawcą przed wyjazdem, to brak odpowiedzi na maila czy telefon nie powinien powodować jakichkolwiek konsekwencji, tym bardziej w postaci kar porządkowych czy zwolnienia dyscyplinarnego – przekonuje radca prawny Ewelina Kozłowska-Kowalczuk.
Źródło: Newseria