Wszystkie wiadomości o księciu Janie I z Żagania, które zachowały się do naszych czasów mówią zgodnie, że był to człowiek ponury i okrutny. Przed jego strasznym niepohamowanym gniewem drżeli nie tylko słudzy, ale i najbliższa rodzina. Nie oszczędzał nawet zwierząt, które dręczył z upodobaniem. Gdy wpadł w gniew, miał zwyczaj siadać na konia i gnać na złamanie karku po polach i bezdrożach, smagając wierzchowca bez ustanku i orząc jego boki ostrogami.
Często zdarzało się, że po powrocie księcia z takiej ,,przejażdżki” pełen życia rumak padał martwy. Pewnego razu, gdy zamęczył w ten sposób jednego z najpiękniejszych swoich wierzchowców, żona księcia nie mogąc znieść męki niewinnego stworzenia, ze łzami w oczach prosiła męża, by zaniechał na przyszłość tak okrutnego postępowania.
Zdumiał się książę, że ktoś jeszcze śmie zwracać mu uwagę, a potem płomień wściekłości zapalił się w jego oczach. – Litujesz się – wrzasnął – no to poczuj sama, jak to smakuje! – I jednym ciosem obaliwszy księżnę na ziemię, zaczął ją smagać batem i orać jej ciało ostrogami!
Jeszcze tego samego dnia wypędził ją z domu, bo jej dobroć i łzy od dawna już budziły jego niechęć. W jakiś czas potem pobożny i mądry opat klasztoru augustianów w Żaganiu odważył się zwrócić księciu uwagę na niewłaściwość jego postępowania. Książę Jan pohamował swój gniew. Nie było w owych czasach rzeczą bezpieczną, nawet dla księcia, toczyć spór z dostojnikiem kościelnym. Rzekł więc tylko drwiąco: – Klecho! Czy widzisz tę wieżę kościelną? Uwierzę, iż w twoim gadaniu jest jakaś słuszność, jeżeli ona się przewróci!
Traf chciał, że istotnie w niedługi czas potem, dnia 12 lutego 1439 roku wieża kościelna bez żadnej widocznej przyczyny zawaliła się. Nikt nie poniósł przy tym żadnej szkody, a nawet strażnik znajdujący się na szczycie wieży złamał tylko nogę. Zdarzenie to wywarło na księciu duże wrażenie. Przeraził się, a zabobonny lęk przyprawił go o ciężką chorobę, która zakończyła się śmiercią.
Ale w czasie choroby zmienił postępowanie i starał się być znośniejszy dla otoczenia i wynagrodzić przynajmniej częściowo krzywdy, które ludziom wyrządził. Ostatnią jego wolą było, aby za pokutę pogrzebano go pod progiem kościoła, iżby wszyscy wchodzący i wychodzący musieli deptać po jego grobie.
Dawny Żagań leżał na miejscu dzisiejszego Starego Żagania, ale osada ta została zniszczona w roku 1140. Dopiero w 1170 r. książę głogowski Konrad założył od nowa Żagań. Prawa miejskie otrzymał Żagań w 1284 roku. W tym też roku książę Przemko przeniósł tu z Nowogrodu Bobrzańskiego klasztor augustianów, oddając mu istniejący już stary kościół. Jan I zmarł w 1439 r., a więc za jego życia wznoszono (XIV w.) lub też skończono budowę stojącego do dziś kościoła parafialnego. Jest więc możliwe, że w trakcie budowy świątyni zdarzył się jakiś wypadek, na którym oparto powyższe podanie.
Zobacz na mapie:
Źródło informacji: Urząd Miasta w Żaganiu Źródło zdjęcia ilustracyjnego: pixabay.com / Creative Commons